czwartek, 23 września 2010

Echa macierzyństwa - część 2: "(...)poród to jest "pestka" w porównaniu z karmieniem"

Byłam w drugim miesiącu ciąży, gdy zatelefonowała do mnie koleżanka, która urodziła 2 miesiące wcześniej córeczkę. Oczywiście tematem głównym rozmowy były okoliczności porodowe i połogowe. Pierwszymi słowami jej komentarza do wydarzeń z ostatnich miesięcy były właśnie: "poród to pestka w porównaniu z karmieniem". Pomyślałam sobie, cóż takiego może być problemem w karmieniu piersią? Niebawem miałam się przekonać o czym mówiła, choć powody miały być zupełnie inne.
Tak, po porodzie następną wysoką poprzeczką do przeskoczenia stało się dla mnie karmienie piersią. Teoretycznie byłam przygotowana świetnie, wiedziałam jak przystawić dziecko do piersi, co może dziać się z piersiami po porodzie, znałam chyba wszystkie sposoby karmienia, nie zamierzałam dawać smoczka, czytałam też o różnych grzybicach, pleśniawkach i zapaleniach piersi oraz sposobach na ich uleczenie. Wystarczyło, abym tylko z teorii zrobiła doświadczenie. Z całego matczynego serca i rozsądku chciałam karmić piersią, butelkę kupiłam tylko pro forma nie zamierzając wcale jej używać. Wyobrażałam sobie jak to cudownie będzie siedzieć z maluszkiem przed rozpalonym kominkiem albo w Boże Narodzenie przy wigilijnym stole i .... karmić. Och, marzeniom mym nie było końca, a czekaniu doczekania.
To co naturalne powinno przyjść naturalnie. Być może gdyby Marianna przyszła na świat naturalanie również karmienie piersią nie sprawiłoby mi problemu. Stało się jednak inaczej, mnie wpędzono w sen narkozowy, a Mańkę "podstępem" wyciągnięto z mojego brzucha. Nic bardziej nienaturalnego. Było to pierwsze ogniwo w łańcuchu dalszych naturalnych niepowodzeń.
W notce o moim "krwawym" karmieniu piersią opisałam te dalsze bolące ogniwa.
Do czasu osobistego doświadczenia karmienia piersią uważałam, że karmienie butelką jest gorsze, a nawet jakoś krzywo patrzyłam na mamy, które wybrały butelkę. Cóż, życie uczy mnie pokory i zaradności. Okazało się, że macierzyństwo nie polega na karmieniu piersią za wszelką cenę, ale na radosnym radzeniu sobie z codziennymi problemami i pozytywnym przystosowaniu się do nowej heroicznej roli - roli matki. Bycie mamą musi i powinno być piękne. Jeśli jest inaczej, trzeba odszukać to niewłaściwe ogniwo macierzyńskiego łańcuszka i .... po prostu intuicyjnie zamienić na jakieś inne, lepiej pasujące do reszty.
Dziś, gdy myślę o następnym dziecku jestem bogatsza o doświadczenie: cięcia cesarskiego, nieudanego karmienia piersią, depresji poporodowej, ściągania pokarmu przez pół roku i karmienia butelką. Mam nadzieję, że w przyszłości przeżycia te pozostaną już tylko wspomnieniem i ewentualną poradą dla innych mam, a ów raz następny będzie w pełni spotkaniem z Matką Naturą i przygotowanym przez nią bólem cudu rodzącego się życia i wspaniałością karmienia piersią:)
Mało mówi się o problemach z karmieniem piersią (zwłaszcza po ceraskim cięciu lub w czasie depresji poporodowej), być może dlatego, że jego powodzenie w znacznej mierze zależy od optymistycznego nastawienia. Osobisty wywiad dowodzi jednak co innego. Spotykając matki w przychodniach nie raz słyszałam o problemach z piersiami, karmieniem itp. To mnie, może zabrzmieć arogancko, pocieszało. To, że nie byłam sama z tym nieziemskim i nienaturalnym bólem było moim ducha podtrzymaniem i nadzieją na przyszłość.
Co z perspektywy czasu uważam, że mogło by mi pomóc , to:
  1. bliska osoba płci żeńskiej z mamim wykształceniem obecna "na zawołanie",
  2. szybsza interwencja położnej z poradni laktacyjnej,
  3. właściwsza opieka w szpitalu,
  4. słoneczniejsza pogoda i dłuższy czas światła dziennego:)
Nie obawiam się zbytnio kolejnego potomstwa, nawet gdybym miała przeżyć jeszcze raz to samo.
W porównianiu z radością, bóstem i boskością jakim jest dziecko, całe porodowe i wczesnoniemowlęce troski i cierpienia to "pestka".
Drogie Kobiety, a zwłaszcza te mające ochotę na macierzyństwo, być mamą to bez wątpienia ciężka charówka, ale życzę Wam jej z całego serca:), a życzenia te są, wierzcie mi, wręcz zbawienne i życiodajne.

- Dominika

ps. jeśli macie propozycje książkowe lub inne porady na temat karmienia piersią, czekam na Wasze rekomendacje.

"bekanie" po jednym z niewielu udanych
karmień piersią:)

1 komentarz: