niedziela, 19 września 2010

Echa macierzyństwa - część 1: "(...)na początku chciałam się wieszać co dzień"

Całkiem niedawno spotkałam niezbyt blisko znaną mi młodą mamę i przy tej sposobności ciesząc się jej małą pociechą opowiedziałam o swoich porodowych  i poporodowych rewolucjach. Ona zaś kiwając głową wypowiedziała słowa jak w tytule posta: "ja, na początku, chciałam się wieszać co dzień". Zakrawa o czarny żart, jednak w każdym żarcie jest jakaś część prawdy, więc pytam, czyż macierzyństwo może w ogóle kiedykolwiek przywoływać takie wspomnienia? Chyba mało kto przyzna, że doświadczył w życiu takiego czasu, o którym powiedziałby: chciałem się wieszać. Dlaczego zatem bycie mamą, zwłaszcza po raz pierwszy, oznacza prawie że konieczność przejścia przez taką horrorystyczną praktykę? Wszyscy przecież mówią: "czekają Cię(Was) piękne chwile", "macierzyństwo jest piękne", "narodziny dziecka to cud", "cudownie jest być mamą".
Z autopsji wiem, że rzeczywiście z biegiem czasu macierzyństwo stało się dla mnie nieocenionym i przepięknym doświadczeniem. Z tą samą siłą, natężeniem i mocą powiem, że było i jest jednocześnie trudne, wymagające, bolesne i ciężkie. To prawdziwa szkoła życia, a główną rolę grają w niej:
  • spokój psychiczny,
  • pozytywna perspektywa,
  • umiejętność zaradności,
  • kondycja fizyczna,
  • pomysłowość,
  • przystosowanie do ciągłego mówienia jakby tylko do siebie:),
  • umiejętność opanowania nerwów, niezaradności, emocji zwanych: niepokój, stres, wybuchowość,
  • empatia, wesołość ducha, optymizm,
  • chęć nauczenia się bycia dobrą mamą (naprawdę tego da się nauczyć - w zasadzie jest to proces permanentny).
Czytałam wypowiedzi innych mam, które po przeżyciu tych kilku pierwszych macierzyńskich miesięcy tak wspominały ów czas: "wydawało mi się, że to nie dla mnie, że się nie nadaję", "inaczej wyobrażałam sobie macierzyństwo", "to była masakra", "przeczytałam mnóstwo książek, wydawało mi się, że byłam dobrze przygotowana". Oczywiście było również wśród nich wiele wypowiedzi radosnych i pełnych nadziei, jednak nie mogę powiedzieć, że była to znakomita większość, a ta część, która ma złe wspomnienia z tego trudnego okresu jest tylko marginesem społecznym, niewiele znaczącą częścią społeczności mam. Macierzyństwo jest najpiękniejszym, ale i jednocześnie najtrudniejszym zawodem na świecie. Odnoszę jednak wrażenie, że zbyt mało mówi się o tej drugiej części.
Do macierzyństwa i bycia mamą nastawiłam się tak pozytywnie jak do mało czego:) Scenariusz moich mamich dni napisały przeczytane książki, artykułu w czasopismach dla mam, relacje innych osób, własne wyobrażenia, a w nich zawarte w większości te właśnie: piękne, cudowne i radosne chwile, które miały mnie czekać. Nie było tam dostatniej mowy o macierzyństwie w wymiarze ciężkiej fizycznej i psychicznej pracy, a która właśnie mnie czekała, do której zaś nie byłam przygotowana i odpowiednio usposobiona.

Zachęcam więc Was - wszystkie młode mamy, te ciężko, ale i te szczęśliwie doświadczone przez macierzyństwo do pisania, dzielenia się tym co jest dla innych mam najlepszym, najcenniejszym, potrzebnym i mamo-egzystencjalnym poradnikiem-przewodnikiem. W czasach e-kontaktów, e-książek, e-listów i e-rozmów nie ukrywam, że właśnie e-forma ma możliwość dotrzeć do jak największej ilości mam.
Nie musisz mieć zadeklarowanego talentu pisarskiego, piątki z polskiego, pięknego stylu, bezbłędnej ortografii, wystarczy, że będziesz pisać z serca, ot tak, jakbyś po prostu wypowiadała światu swoje troski, bolączki, żale, uroki i radości, wszytko to, co niewątpliwie kłębi się w twojej głowie w czasie nowych macierzyńskich przeżyć.
Osobiście jestem przeszczęśliwa z pomysłu pisania bloga. Mówię Wam, koszmar depresji poporodowej tkwił w mojej głowie mimo jego fizycznego przeminięcia do czasu wypowiedzenia go światu. Jakby nie mogłam sobie darować, że nie poradziłam temu dziadostwu, miałam w sobie żałość i ciągłe złe wspomnienia.
Teraz zaś, gdy już opisałam go na blogu, głowa moja odetchnęła:) To jest tak jak w powiedzeniu: "radość dzielona to podwójna radość, ból dzielony to połowa bólu".
Zatem Drogie Mamy, do dzieła! Piszcie o swoich bolączkach i radościach, a z pewnością pomożecie innym i sobie. To takie podtrzymujące na duchu wiedzieć, że inni też przeżywają podobne troski i móc zapytać o radę. Liczę na Was i Waszą pomoc - Drogie Mamy.
Tymczasem czołem,
- Dominika

ps. czekam na Wasze wspomnienia:)

po 10-ciu miesiącach macierzyństwo jest naprawdę
naprawdę cudowne:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz