czwartek, 9 czerwca 2011

majówka "toyką" w trio

..... post napisany przed miesiącem:)

Jak co roku od 10 lat, z końcem kwietnia ruszyłam na majówkowy motocyklowy wyjazd. Tymczasowo zmuszona jestem do powożenia czterokołowca:). W tym roku przypadło nam pojechać następującą trasą:


PLAN XII MAJÓWKI – GORCE 2011
Piątek, 29 kwietnia
 WYKUSmiejsce zbiórki i nocleg w obozie Ponurego

Sobota, 30 kwietnia
CZORSZTYN – tama, zamek, skansen
NIEDZICA – zamek
SROMOWCE WYŻNE
OCHOTNICA GÓRNA – nocleg partyzancki w STOLICY WOLNEJ REPUBLIKI OCHOTNICKIEJ I KONFEDERACJI TATRZAŃSKIEJ

Niedziela, 1 maja
 OSTROWSKO – miejsce śmierci Ognia
NOWY TARG – Nabożeństwo Beatyfikacyjne JP2
CHOCHOŁÓW
JEZIORO ORAWSKIE – nocleg

Poniedziałek, 2 maja
 ORAWA
BESKID ŻYWIECKI
WADOWICE – obiad
KALWARIA ZEBRZYDOWSKA
JURA KRAKOWSKO-CZĘSTOCHOWSKA – nocleg

Wtorek, 3 maja
JURA KRAKOWSKO-CZĘSTOCHOWSKA
Mimo długiej trasy zabrałam ze sobą Manię i podjęłyśmy próbę towarzyszenia naszym motocyklowym koleżankom i kolegom z Klubu Motocyklowego "Wadera" na tym ciekawym szlaku. 

w drogę czas
Początkowo miałam zarezerwowanego kierowcę - moją siostrę, którą niestety maturalny stres zatrzymał w książkach, a nas zdał na radzenie sobie samemu. No ale, że do odważnych świat należy, więc mimo wielu obaw wystartowałyśmy. Założyłam sobie, że zawsze mogę zawrócić i "przemajówkować" się u mamy w świętokrzyskich lasach:)
Dodać zaś trzeba, że tego typu wyprawy mają charakter dziko-biwakowo-cygański, zatem: nocleg pod namiotami lub gołym niebem, kąpiel w porannej rosie, gotowanie na ognisku. Po prostu zespół w zespół z naturą. 

jeden z biwakowych noclegów
A co na to najmłodsza część rodziny?
Uwierzcie mi, dzieci przystosowują się doskonale do takich warunków.
Miałam dwie największe obawy: nocleg w samochodzie i dzienne drzemki w foteliku podczas jazdy lub wózku na spacerze, ale to w zależności od pogody. I tak: nocne łóżko na złożonych fotelach samochodowych wypaliło wyśmienicie, właściwie nie miało to większego znaczenia, gdzie Mania będzie spać, byle by tylko przyjęła pozycję horyzontalną i miała umiarkowaną ciszę.
Gorzej sprawa przedstawiła się ze spaniem w foteliku, gdyż w nim można "uciąć półgodzinnego komara", a nie porządnie się przespać. I tak po dwóch dniach lekko wyczerpana w ciągu dnia Mańka domagała się usilnie drzemki w pozycji iście na wznak, a że dodatkowo tego pięknego dnia - niedziela Miłosierdzia Bożego -  cały czas lało, więc po prostu zatrzymałam się w przydrożnej agroturystyce i w pokoiku kulturalnie zażyłyśmy (ja oczywiście też) kojącej i życiodajnej dwugodzinnej "drzemeczki".
Reszta w zasadzie poszła jak z płatka: 
  • jedzenie w plenerze - zabrałyśmy ze sobą mini butlę gazową z palnikiem,
  • mycie na dworze lub w samochodzie - wodę w razie potrzeby podgrzewałyśmy na gazie, a kąpiel brałyśmy w małej miednicy na łonie majowej, przeuroczej natury,
  • przebieranie - to chyba rzecz jasna najmniejsze zmartwienie, 

  • na motorze tylko na zdjęciach ... tymczasowo niestety:)
Pomijając Panią Piękną Aurę, która tym razem postanowiła wybrać się z kimś innym na wycieczkę, było fantastycznie. Cieszę się, że pokonałam moje obawy przed samodzielną wyprawą z małym dzieckiem i drugim jeszcze w stanie "ciążowym". Grunt to spróbować, a w razie problemów znajdować naprędce alternatywne rozwiązanie.
 
Z majowymi, w czerwcu, pozdrowieniami dla wszystkich tu zaglądających
- Dominika

ps. A co Wy - Mamy, macie do opowiedzenia o samodzielnych wyprawach z małymi szkrabami?