wtorek, 14 września 2010

mój sen - wróg czy przyjaciel?

Jedno jest pewne - uwielbiam spać:). Rozkoszuję się zwłaszcza, a właściwie rozkoszowałam, w popołudniowych drzemkach. Nic bardziej relaksującego i odżywczego dla mojego organizmu nad takąż to senną słodycz. Och, jakże wspaniała była możność drzemania o dowolnej porze w czasach zwolnienia ciążowego. Niestety jest to czas przeszły i z utęsknieniem czekam jego powrotu. Od 22 października 2009 jestem zależna od Marianny:). Tak to życie mi się pozmieniało, że zaczęłam żałować swojego cennego dziennego czasu na podrzemywanie (oczywiście mogłam tylko wtedy, gdy i moja córunia miała na to ochotę). Nawał i ogrom obowiązków usunął z mojego harmonogramu tę wspaniałą rozrywkę. W czas to ów weszłam na wojenną ścieżkę z moim snem, który to nie zaakceptował Marianny i wciąż domagał się częstych poobiednich spotkań. Naprawdę byliśmy do owej pory przyjaciółmi od serca, choć już nie takimi bliskim jak za czasów licealnych czy studenckich .... wtedy rozumieliśmy się doskonale:). Nasza zażyła relacja musiała jednak nieco sfolgować z uwagi na podjęcie przeze mnie pracy zawodowej, gdzie, no z wielkim bólem mówię: NIESTETY, nie było miejsca dla mojego przyjaciela - snu. Wskutek gorących rozmów i dostosowań doszliśmy jednak do pewnego porozumienia, więc jakoś to było. Braki i wzajemne tęsknoty uzupełnialiśmy weekendowymi i urlopowymi sennymi odlotami.

Teraz zaś mój drogi przyjaciel sen został zupełnie odizolowany i prawie że zapomniany. Właściwie rzec można, że przeszedł na przeciwną stronę i stał się moim wrogiem (wspominając naszą obopólną serdeczną przyjaźń, strasznie cierpię z powodu zmiany sytuacji:)). No do prawdy, kto by pomyślał, że z tak gorącej miłości może zrodzić się tak złośliwa wrogość. I teraz nie chodzi tu tylko o drzemko-dzienne spotkania, na bakier jestem z nim również nocami.
Hm...., cóż, do kręgu naszej braterskiej sympatii wkroczyła Marianka (miejmy nadzieję, że tylko tymczasowo:)). Ciężko mi się z tym pogodzić, a zwłaszcza mojemu organizmowi, ale jednocześnie wiem, że on - mój były przyjaciel, a teraz najpewniej wróg - sen - ma się znacznie gorzej i łączę się z nim w empatycznym bólu. Wciąż mnie napastuje, dręczy, męczy, wchodzi na oczy i przymyka siłą powieki, ziewa i po prostu dopomina się ze mną "randki". A ja jak grochem o ścianę, cisza w eterze, nic nie odpowiadam ..... tylko tęsknię:). Czasami, ale dość rzadko, udaje mi się znaleźć i odżałować te parę popołudniowych chwil na wspólne posiedzenie (czyt. poleżenie). Czynię to głównie w deszczowe dni.

Z całych sił staram się, by choć nasze nocne wspólne przebywanie trwało odpowiednią ilość czasu, czyli min. 7 godzin:) - bez przerwy:). Co jednak mogę poradzić na niewytłumaczalne Mariankowe nocne przerywniki, które wczoraj na przykład przybrały postać nieznośnego marudzenia, skrzeczenia, niby płaczu, jakby dąsów i trwały od 22:00 do 24:30 kończąc się lądowaniem w łóżku rodziców? Pozostaje mi tylko znaleźć jakiś choć półsensowny powód - dajmy na to: ZĘBY! i cierpliwie odprawiać Mańkę w objęcia aniłów snu, by tym samym kontynuować cudowne współleżenie z moim drogim przyjacielem. Często nie jest mi łatwo, gdyż ów przyjaciel, gdy ktoś zakłóci nam biesiadowanie za raz atakuje mój organizm nerwami, złością i brakiem macierzyńskiej cierpliwości. Kurcze, co za chamisko, jak tak może traktować tą niewinną istotę o pięknym praprababciowym imieniu Marianna? (nie wspominając już o mnie).
Jestem z nim myślami bardzo często. Nie mogę przekonać ani jego, ani mojego organizmu do tymczasowego zawieszenia wspólnej znajomości. Chyba nic nie jest w stanie nas rozłączyć:). Póki co mam wrażenie, że potrzeba obcowania ze snem jest silniejsza od tego, co zapisałam w scenariuszu wymarzonego macierzyństwa i dla dobra Marianki muszę dbać o częste i prawidłowe z nim spotkania.

Mój Drogi Przyjacielu Śnie - czuj się ważny w moim życiu, ale nie przeciągaj struny, bo nie dam rady:)
Nie mogę Cię zapraszać o każdej porze dnia i nocy, musisz się dostosować do współbycia już nie tylko ze mną, ale z nami, tzn.ze mna i Manią. Ona też jest moją serdeczną "przyjaciółką", więc nie powinno iskrzyć na linii pomiędzy naszą trójką.
Bądź tak miły i okaż trochę wyrozumiałości i pokory:).
Jak zawsze pozdrawiam Cię serdecznie - mój śnie - i ślę wyrazy tęsknoty.

- Dominika




tak teraz wyglądają moje drzemki:)
p.s. Drogie Mamy, co robić, jakie witaminy brać, czego się imać i jak skutecznie zastąpić brakujące godziny snu tak, aby z uśmiechem funkcjonować i być najlepszą mamą, żoną i kobietą na świecie?






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz