sobota, 29 stycznia 2011

Chodzę, pytam, opowiadam


W dniu swoich pierwszych urodzin Mania zaczęła stawiać pierwsze kroki trzymając się silnie kogokolwiek za ręce. Podnosiła wysoko nogi niczym bocian, odważnie krocząc do przodu i pokonując każdą przeszkodę, w tym taboret, krzesło, schody, pufę, a nawet wannę próbowała obejść górą:) itp. Z biegiem czasu nabrała wprawy i zaczęła popędzać co raz szybciej do przodu, choć nogi nie mogły za nią nadążyć. Dziś, po trzech miesiącach treningu śmiało i z przekonaniem porusza się na dwóch dolnych kończynach fascynując się tą czynnością samą w sobie.

Mamy kręgosłup odetchnął z ulgą....

No tak, umie już chodzić, ale co w tym czasie robić z rękami? Ano, przez pierwsze kilka dni uporczywie przytulała je do swojej klatki piersiowej, następnie zdecydowała się na wymachiwanie do przodu i to tyłu, z którymś kolejnym dniem zaczęła nosić złożone z tyłu tuż nad pupą, co w śmiech po uszy mnie wpędzało, a razu pewnego przyszedł w końcu czas na przenoszenie różnych rzeczy z jednego miejsca w drugie. I tym sposobem pastę do zębów znajdowałam w pudełku ze szczotkami do włosów lub w szafce z męskimi kosmetykami, płyn do mycia podłóg w szafie na ubrania, art. gospodarstwa domowego wśród miśków i grzechotek, zabawki w koszu na śmieci, książki z bajkami w łazience, ... itp., itd.
Z podziwem patrzę na zawziętość drzemiącą w dziecku, gdy chce przenieść coś, co waży więcej niż może udźwignąć. Wierzcie mi, choćby nie wiem co, da radę.
A wszystkim tym zabawom w tragarza towarzyszą dziecięce pogaduchy, piski i komentarze, tylko wtajemniczonym dane rozumieć co znaczą.

I pomyśleć, że tydzień temu minęło już 15 miesięcy.....

Mówi się, że dzieci szybko rosną, niektórzy dodają, że cudze:), z czym w pierwszym miesiącu po porodzie mogłam się całościowo zgodzić i podpisać grubym flamastrem obiema rękami, które wciąż były zajęte, więc nawet i tego nie mogłyby uczynić, ale teraz bez wątpienia prawdziwym staje się fakt szybkiego rośnięcia i usamodzielniania się pierworodnej, cóż, już nie takiej małej, mojej córeczki.

zima w lesie zapisze się nam cudownymi momentami


Nie da się w pełni nacieszyć tym, czym jest małe dziecko. Tej bijącej małej radości jest tyle, że cały świat mógłby się nasycić po brzegi i jeszcze by zostało. Niewyczerpane źródło uśmiechu, żywotności, spokoju, niewinności, małych psotek, spontaniczności, zawziętości, uporczywości, gadułek, pląsów, śpiewów i podskoków...... tak, taka jest moja piętnastomiesięczna Marianna.

- Dominika

ps. od dni kilku w domu słyszę słowo: "mama" - wszystkim mamom życzę usłyszenia tej słodkiej przyjemności .... można się w szczęściu po prostu rozpłynąć:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz