wtorek, 16 listopada 2010

wychowywać czy pracować? - "mobilizacja i organizacja" - część 2/jeszcze nie wiem ile :)

Im dłużej cieszę się urlopem wychowawczym, tym bardziej współczuję wszystkim mamom, które muszą wracać do pracy tuż po urlopie macierzyńskim. To jest takie okazałe móc patrzeć jak dziecko rozwija się, zdobywa nowe umiejętności, zmienia się, uzbraja w charakter-ek. Im starsza jest Marianna, mój instynkt macierzyński rośnie w siłę i rozsądek, a nasza wspólna niemowlęca symbioza zmienia się w prawdziwie ciekawą relacją mama-córka/córka-mama. Jest mi z tego powodu szczęśliwie, dobrze i naprawdę, wbrew wszelkim wątpliwościom i pytaniom, nienudno.

z natury rzeczy ... budujemy

Często myślę o mamach, które co dzień wstają do pracy i nim się tam udadzą bądź zostawiają swoje dziecko z nianią, bądź też wiozą je do pobliskiego żłobka. Dzień w dzień, ranek w ranek ten sam schemat działania, zazwyczaj pośpiech, zabieganie, by zdążyć wyszykować się odpowiednio, ale nie zaniedbać jednocześnie małej pociechy, domu i męża. Poranne czynności wyglądają prawdopodobnie tak samo 5 dni w tygodniu, co czasami ma się inaczej do nocy, które nie zawsze obdarowują odpowiednią ilością ciągłego i spokojnego snu. Och, macierzyństwo to wyrzeczenie nierzadko na całego.

Cóż, "samo-chów" domowy wcale nie jest lżejszy. Podobnie jak w przypadku mamy pracującej również i w tym przypadku trzeba wstać rano, nakarmić i ubrać malucha, zadbać nieco o swój wygląd i higienę, przygotować się do kolejnego dnia, jednym słowem zmobilizować i zorganizować. No, ale nie ukrywam, że ani pośpiech, ani żaden pęd nie są moimi towarzyszami.....zazwyczaj:). Mamy chwilę na poranne pidżamowe wariacje, na pozastanawianie się nad piękną lub nie, aurą, na rozszyfrowanie zagadkowej pracy zegarka, bądź na doświadczenie uczucia kontaktu ze stojącym w sypialni kaktusem. Co dzień coś nowego:) Takie wychowywanie bobasa to, jak dla mnie, naprawdę przyjemność, choć i mozolna rutynowa praca, zwłaszcza teraz, gdy Marianna zdecydowanie zorientowała się do czego służą nogi, a świat z pozycji stojącej to dopiero rewelacja. Jednakże nóżki wiotkie, gibkie, pionu nie chcą trzymać, więc w poznawaniu rzeczywistości w nowej odsłonie nieodzownie musi uczestniczyć mama, co o ból kręgosłupa ją przyprawia. Różności te bolączkowe, troski, ale przede wszystkim te małe, tylko matce znane chwile radości, śmiesznego uśmiechu i dziwnej miny, chwile ulotne, ale niezapomniane układają się w puzzle macierzyństwa, które tylko mama jest w stanie odpowiednio ułożyć.

Jak zatem wygląda życie mamy, która musi pracować i to często na cały etat? Jak wygląda jej macierzyństwo, jak z nim się czuje wracając po całym dniu pracy do domu, którego prowadzenie to następny cały etat? Czy nie brak jej chwili zapomnienia, małego czarującego momentu dla siebie, minutki odfrunięcia od rzeczywistości? Czy w ferworze obowiązków, braku czasu i permanentnego zmęczenia da się spostrzec i docenić jak wielkim cudem i niesamowitością jest po prostu dziecko?
Na te i na setkę innych pytań mogę sobie odpowiedzieć tylko w marzeniach, a raczej wyobrażeniach, które nie należą do najróżowszych, nawet nie do bladoróżowych, raczej do szarych, a miejscami czarnych. Z doświadczenia wiem, że pojmowanie teraźniejszości, odczuwanie istnienia i odnalezienie się w nowej sytuacji zależy przede wszystkim od nastawienia, psychicznej wizualizacji, organizacji i mobilizacji. Ciężko jednak przezwyciężyć czas, którego brak nic nie zastąpi, ów niespędzony czas dziecięcych zabaw, czas rozmieszania się wzajemnego, czas milczenia nad rosnącym fenomenem, czas cichej obserwacji zmagań dziecka z codziennymi przeszkodami, czas nauki posłuszeństwa, czas nauki ... życia. Myślę, że musi to być nieodżałowana "cząstka" czasu.

Drogie Mamy, jeśli macie możliwość, która też jest kwestią organizacji i mobilizacji, zachęcam, polecam, wręcz apeluję o pozostanie na urlopie wychowawczym. To nieoceniony czas dla mamy i dla dziecka, czas poświęcenia się, pracy nad sobą, nauki i poznania dziecka, czas nowych i ambitnych wyzwań. Nikt za niego nie płaci, gdyż jest ... bezcenny.

- Dominika


jedno z ulubionych miejsc do zabawy ..... magiczne schody:)



ps. Mamy, które z różnych powodów musicie pracować, czyż nie tęskno Wam do chwil z urlopu macierzyńskiego?,Czy praca na cały etat pozwala na spędzenie odpowiedniej ilości czasu z dzieckiem? Czy można się spełnić w roli matki pracując zawodowo cało-etatowo?

1 komentarz:

  1. Witaj, a ja jestem Mamą, która pracuje. Pracuje co prawda pól etatu, ale życia bez tej pracy nie widzi.

    Wiesz, czasami jak praca jest pasją twojego życia, to wyjście na parę godzin z domu nie jest niczym złym. Jest wręcz przyczynką do większej radości, lepszej organizacji, i wymiany tęsknoty za sto buziaków.

    Sprawa oczyciście nie jest łatwa, sama mam kilka przyjaciółek, które uznały, że wyrodna ze mnie matka, bo "robię karierę". Nie komentuję tego, choć ranią mnie często ich słowa.

    Cóż, każdy musi znaleźć swoją drogę...

    Cieszę się, że u Ciebie tak ciepło i radykalnie! Pozdrawiam:D.

    OdpowiedzUsuń