Jestem na etapie życia bez granic i zniewoleń zastanawiając się dlaczego dziecku nie przeszkadzają np. dwa wiszące gile u nosa, uciapana buzia dżemem z czarnej porzeczki, ręce poklejone gęstą zupą lub raczkowanie z gołą pupą i rajtuzami w kolanach. Och,..., dzieci są przenaturalne. Nie przejmują się żadnymi normami zachowań, wybrykiem cywilizacji - kulturą osobistą, wyglądem, opinią, planami rodziców na nadchodzący dzień, są obiektywne, spontaniczne, po prostu naturalne w stu procentach. Co szkodzi takiej Mańce przegryźć piłkę na gumce i wyjeść ze środka trociny lub też wsadzić rękę w kupę, gdy mama przebiera pieluchę i sprawdzić jak smakuje albo lizać błyszczącą granitową posadzkę w kościele i notorycznie konsumować mydło przy kąpieli z przekąśnym uśmiechem na twarzy. Nie wspominam tu o tak normalnych rzeczach, jak: zjadanie okruchów z dywanu, wyjmowanie kostki zapachowej z ubikacji bądź dożywianie się z kosza na śmieci.
Chciałabym stać się, choć na chwilę, dzieckiem i spostrzec świat z dziecięcej perspektywy, ... musi być po prostu wspaniały, taki niezaplanowany, ciekawy, nie przejmujący się, bezproblemowy, bez jarzma doświadczeń, zawsze radosny, uśmiechnięty i rządny poznania. Świat, w którym wszystko jest powodem do szczęścia, w którym małe rzeczy cieszą najbardziej, świat bez trosk, załamań, stresów, zmartwień finansowych i pracowych, świat bez pamięci, taki zwykły, prosty dziecięcy światek. To musi być mały raj.
- Dominika
zimie mówimy: TAK :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz